niedziela, 22 lutego 2015

Od Natsu cd Anita

Gdy upadłem na ziemię,z piersią na skos przeszytą mieczem demona,straciłem przytomność.Nie wiedziałem co się dzieje z Anitą,chodź chciałem jej pomóc.Nie potrafiłem,nie mogłem się ruszyć.Taka dziwna niemoc która wewnętrznie doprowadzała mnie do szaleństwa.Nie czułem bólu ani nie reagowałem na żadne bodźce ze świata zewnętrznego.Za to w wewnętrznym świecie a dokładnie w mojej świadomości zaczęły dziać się rzeczy niesamowite.Nagle zobaczyłem przed sobą jakieś światło.Ruszyłem w kierunku niego.Dotarłem za blaskiem na jakąś dziwną wyspę.A na niej .. były smoki!! Najprawdziwsze smoki!! Zacząłem rozglądać się za Igneelem ale wyłapałem jedynie jego woń.Zacząłem biec za zapachem aż dotarłem na wielki wulkan na którym siedział mój ojciec.Spojrzał na mnie z góry po czym wzbił się w powietrze i wylądował przede mną.
-Natsu..jak ja długo czekałem na nasze spotkanie.. uśmiechnął się
Z łzami w oczach,podbiegłem do niego i przytuliłem mocno (a raczej jego ogromniastą łapę).
-Czemu ode mnie odszedłeś? Dlaczego to zrobiłeś!? zacząłem wypytywać
-Musiałem.Acnologia,to ona kazała nam wracać na nasze ziemie..musimy słuchać jej rozkazów..
-Ale dlaczego? jęknąłem
-Łowcy smoków.Tak,przybywa ich coraz więcej na ziemie ludzi..
-Jakich znowu łowców smoków? zdziwiłem się nie rozumiejąc tego nowego terminu
-Eh po prostu zbuntowanych ludzi,naszych przeciwników.Chcieli jak za laty wymordować nasz rodzaj,wymazać go z pamięci Ziemi.
-Mogłeś zabrać mnie za sobą,ojcze..
-Jesteś człowiekiem i nie mógłbyś zamieszkać w świecie smoków.To pierwsza i najważniejsza zasada. mruknął twardo
-Mogłeś chociaż dać jakiś znak życia..
-Przecież dawałem.Zawsze gdy walczyłeś.Ja jestem w tobie,mały.. uśmiechnął się
Po chwili cały ten piękny krajobraz zaczął sie zamazywać.Moje zmysły wróciły do pierwotnego stanu.Poczułem ten okropny ból,który zaczął częściowo znikać.W pewnym momencie otwarłem oczy i zobaczyłem nad sobą Anitę i jej feniksa.
-Natsu! wrzasnęła rzucając się na mnie szczęśliwa
Spojrzałem na martwe ciało potwora,uśmiechając się sam do siebie.
-Dziękuje.. szepnąłem całując ją w czoło
-Ale przecież to ja powinnam podziękować..to ty mnie osłoniłeś.. pisnęła
-Ale to ty go pokonałaś i mnie uzdrowiłaś.. spojrzałem w jej gwieździste oczy
<Anita?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz