Dzisiaj pierwszą połowę dnia przesiedziałam w bibliotece, w poszukiwaniu
ciekawych, nowych zaklęć, a drugą połowę w lesie. Co tam robiłam? Tak!
Brawo! Zgadliście!
Ćwiczyłam używanie tychże zaklęć. No i wszystko ślicznie, pięknie, ale
okazało się że za pole treningowe wybrałam zły kawałek lasu.
Skąd miałam wiedzieć że w tym drzewie mieszka szurnięta, antyspołeczna uzdrowicielka?
Dobrze, że szybko biegam....
Następnie już bez dalszych przeszkód kontynuowałam swój trening nad brzegiem jeziora.
Opanowałam już dwa zaklęcia, jednak z kolejnym miałam spory problem.
Było to zaklęcie "odrodzenia". Pozwalało na przywrócenie przedmiotu do
oryginalnego stanu. Za obiekt testowy posłużyła mi jakaś stara książka z
targu staroci. Wcześniej ćwiczyłam na glinianym dzbanku, ale... Okazało
się że nie był zbyt trwały.
Od godziny próbowałam odrodzić choćby jedną kartkę, ale...
- Uh...! Czemu mi to nie wchodzi?! - krzyknęłam i wściekła rzuciłam bogu winną książką w krzaki.
- Ała! - rozległo się
- O rany! - podbiegłam do owych krzaków i zobaczyłam siedzącego na ziemi
chłopaka,.mniej więcej w moim wieku. Rozcierał sobie czoło. Moja
książka leżała obok. - Przepraszam, nie chciałam... - zaczęłam
przepraszać, zanim chłopak zdążył się odezwać - Nie sądziłam że tam ktoś
może być... Na prawdę...
- Starczy! Spokojnie, nic mi nie jest... - powiedział, przerywając mój potok słów
- Ale... Proszę; pozwól mi chociaż... - i już nie czekając na pozwolenie
położyłam rękę na jego czole i wyszeptałam kilka słów. Spomiędzy moich
palców wydobyło się delikatne, zielonkawe światło - Już lepiej? -
zapytałam
- Tak, dziękuję. - powiedział uśmiechając się lekko.
Spojrzałam na niego. Miał krótkie, zwichrzone, prawie czarne włosy i białą koszulę. Wyglądał znajomo...
- Czekaj... Ja cię znam! To ty byłeś w tedy w parku! Kiedy zaatakowała
was ta mroczna gildia! Jesteś... Eemm... - próbowałam sobie przypomnieć
imię towarzysza Natsu, który tamtego dnia próbował "ostudzić" zapał
różowowłosego.
Gray? XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz